piątek, 3 października 2014

Kamilczak na londyńskich dróżkach - Od dziś odrobinę mniej anonimowa

Taki to żywot w wielkim mieście, że człowiek jest całkowicie anonimowy. Nie jest to żadna nowość i wiele osób bardzo to sobie ceni. Mnie natomiast po przeprowadzce do Londynu bardzo brakuje "moich" miejsc, gdzie kelner albo ekspedientka wita cię z uśmiechem i dokładnie wie, co za chwilę zamówisz albo kupisz.
W Londynie mieszkam od ponad półtora roku i tą anonimowość odczuwam jeszcze bardziej niż w Warszawie.
Dziś, jak każdego ranka, w drodze do pracy, stałam w kolejce po kawę w punkcie Costa, na stacji Ealing Broadway. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy ekspedientka, zanim złożyłam zamówienie, zapytała czy dla mnie to co zwykle i dokładnie wiedziała co przygotować :) (kupuję tam kawę codziennie rano, od ok. 3 miesięcy). Miłe jest to, że przy takiej różnorodności ludzi i twarzy komuś się chce zadać sobie trochę trudu i odczarować ten krąg anonimowości. Czy zmniejszy to moją tęsknotę za tym co pozostawione? Na pewno nie. Ale jestem pewna, że teraz poranki z Costą będą jeszcze przyjemniejsze i sprawią, że uśmiech na mojej twarzy pojawi się jeszcze przed pierwszym łykiem ulubionej kawy :)





Miłego dnia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz