niedziela, 15 marca 2015

Sukces mierzony w centymetrach!

Jakiś czas temu pisałam Wam, że wracam do zdrowszego odżywiania się i treningów. Dziś kilka szczegółów.
To co uważam za najważniejsze to regularność, duża ilość ruchu i czas który musimy poświęcić aby przygotować sobie posiłki, które będą odpowiednie do naszego planu. Tylko wtedy opanujemy pokusę w postaci słodkich lub słonych przekąsek, które niestety często skutecznie rujnują nasze plany ;) 
Ważne jest abyśmy nie ważyli się obsesyjnie i nie sprawdzali codziennie czy już udało nam się zgubić kilogramy. Po pierwsze tylko nas to zdenerwuje po drugie dużo bardziej miarodajne jest mierzenie swojego sukcesu w zgubionych centymetrach! Sama to przeszłam w zeszłym roku i wiem, że waga spadała bardzo powoli ale jakie było moje zaskoczenie kiedy bez problemu zmieściłam się w krótkie spodenki sprzed kilku sezonów! 

Podstawowe założenia mojego planu odżywiania to odpowiednia liczba kalorii oraz zastąpienie części produktów innymi. Jest chodzi o kalorie, mam tu ogromną pomoc ze strony mojej siostrzenicy, która szkoli się na dietetyka i ćwiczy na mnie swoją wiedzę. Dzięki temu utworzyła mi podstawowy plan na cały tydzień (złożony z tego co jadam normalnie, taki był warunek) o liczbie kalorii odpowiedniej do mojej wagi, wagi którą chcę osiągnąć oraz ilości wysiłku fizycznego. Do celu jaki chce osiągnąć potrzebuje 1500-1600 kalorii dziennie i optymalnie 4-5 dni treningowych. W zeszłym roku ta metoda zadziałała tak więc i teraz będę się jej trzymać. Nie było łatwo, nie obyło się bez potu i łez ale efekt był więcej niż zadowalający. Teraz nadszedł czas na ciąg dalszy! Jeśli chcecie skorzystać z mojego planu poniżej kilka wskazówek.

Produkty, które zastępuje innymi:
- chleb żytni lub razowy zamiast białego pieczywa,
- olej kokosowy (post) zamiast masła oraz oleju do smażenia (w niektórych przypadkach),
- słodkie przekąski zastępuje orzechami (nie więcej jak 10-15 dziennie),
- majonez zastępuje jogurtem naturalnym, lub dodaję go dla smaku w niewielkiej ilości,
- kilka razy w tygodniu pozwalam sobie na kawałek gorzkiej czekolady (zawierająca powyżej 70% kakao), ponieważ jest zdrowa, opóźnia starzenie i poprawia nastrój.

Dodatkowo ograniczam ilość kawy, do jednej dużej w ciągu dnia. Jeśli chodzi o pozostałe napoje, nie mam z tym większego problemu. Od dawna nie pije napojów słodzonych. Zamiast tego pije wodę nie gazowaną, samą lub z dodatkami (pomarańcza, mięta, ogórek, grejpfrut, truskawki) oraz zioła (rumianek, miętę, melisę, pokrzywę). Na winko pozwalam sobie tylko w weekendy. Jeśli chodzi o makarony, to ich nie zastępuje. Jem białe, bo tylko takie lubię i nie zamierzam z nich rezygnować, natomiast zmniejszam zjadane porcję oraz częstotliwość. Jem więcej warzyw zarówno surowych jak i gotowanych. Ograniczam również ilość sera żółtego oraz parmezanu, mleka i innego tłustego nabiału. Ale pamiętajcie - nie ma sensu jeść serów chudych lub pić mleka 0%, bo wtedy one nie mają nic wspólnego ze zdrowym produktem, który powinien nam dostarczyć odpowiednią ilość wartości odżywczych. Lepiej zjeść mniejsza ilość sera półtłustego i wypić trochę mleka półtłustego (np. do kawy) - będzie i smacznie i zdrowiej. 
Mój jadłospis składa się z 4 posiłków, 1 przekąski, 1 kawy oraz wody i ziół.
Dzień zaczynam od oczyszczającego napoju z cytryną i imbirem, o czym pisałam w poprzednim poście (post). Następnie jem coś co normalnie nazwalibyśmy przekąską - wiem brzmi to dziwnie, ale ponieważ nie jem śniadania zanim wyjdę do pracy to właśnie przekąską rozbudzam swój organizm i metabolizm do życia. W pracy zjadam śniadanie (400-480 kcal), drugie śniadanie (240-320 kcal) oraz lunch (160-240 kcal). Obiad jem wieczorem (480-560 kcal), w domu. Przepisów mam sporo więc jadłospis nie jest monotonny, ale jest w nim kilka stałych punktów. 

Kolejną sprawą są treningi: 2-3 razy siłownia, 2 razy ćwiczenia w domu (albo z Mel B - moje ulubione, albo z Ewą Chodakowską). Więcej o treningach opowiem Wam w kolejnym poście. 

Jeśli podoba Wam się mój sposób na powrót do formy i chcecie ze mną podjąć wyzwanie, już wkrótce pomysły na posiłki, które są zdrowe, smaczne i mieszczą się w określonych powyżej kaloriach. Jeśli tylko macie ochotę - korzystajcie! Wiem jak trudno jest czasem ułożyć taki plan.

I pamiętajcie -  każdemu może się zdarzyć "cheat day" i nie ma co się tym przejmować tylko się nie poddawać i dalej dążyć do wyznaczonego celu.

Ja już zaczęłam swoją walkę a Wy?:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz