24 i 25 dzień wyzwania przypadły na weekend. Jak się
możecie domyślać, nie było łatwo, ale tym razem poszło mi lepiej niż zwykle.
Krótki opis poniżej.
W sobotę na śniadanie tradycyjnie amerykańskie pancakes
(od jakiegoś czasu z mąki pełnoziarnistej) z jogurtem i owocami ( 2 sztuki).
Ponieważ robimy zawsze kilka więcej, na drugie śniadanie powtórka tylko tym
razem jeden J Na
obiad makaron z wołowiną po chińsku (120 gram wołowiny, 80 gram makaronu, 3
garście warzyw i 2 łyżki sosu). Na kolację 4 owsiane ciasteczko – krakersy z
serkiem Philadelphia i sosem chińskim oraz duży kieliszek czerwonego, wytrawnego wina.
Niedziela to dwie kromki pieczywa żytniego razowego, dwa
jajka na miękko, pomidor, sól, pieprz, łyżeczka oliwy, szczypiorek. Potem
długo, długo nic i na późny obiad domowa pizza, także trochę kalorii wpadło.
Jeśli chodzi o trening sobota była cudowna. Najczęściej w
weekend trafiam na pustą siłownię, mam dużo czasu i mogę naprawdę z niej
skorzystać. Na rozgrzewkę zafundowałam sobie 30 minut na orbitreku. Potem
ćwiczenia na maszynach, 6 różnych ćwiczeń 4 serie po 12 powtórzeń na każdą
stronę.Do tego wykroki – 3 serie po 10 na każdą stronę. Potem 30 przysiadów i
rozciąganie. Czułam się świetnie chociaż wiedziała, że w niedzielę będę miała
problem ze zwleczeniem się z łóżka...ale wiecie co – wcale nie było tak źle.
Oczywiście czułam mięśnie, ale to była przyjemna pamiątka z treningu. Także
forma coraz lepsza! W niedzielę odpoczywałam.
I tak minęły dwa dni, jak zwykle za szybko!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz