Weekend rozpoczęłam kawą espresso, mała czarna stawia na nogi. Dziś nie było wody z imbirem i cytryną, ponieważ wczoraj zapomniałam jej sobie przygotować. Musiałam się zadowolić samą wodą ;)
Posiłki
Śniadanie (400-480 kcal): 2 Pancakes z mąki pełnoziarnistej (przepis) podane z jogurtem i malinami. Do tego woda do picia;
Drugie Śniadanie (240-320 kcal): 1 Pancake, który został ze śniadania, również z jogurtem i malinami;
Obiad (480-560 kcal): 3 łyżki gulaszu wieprzowego, 3 łyżki kaszy gryczanej, kapusta kiszona;
Podwieczorek (ok. 120 kcal): deser, który zrobiłam z jogurtu greckiego, serka kremowego, ciastka Digestive i borówek. 3 łyżki jogurtu greckiego miksujemy z łyżką serka kremowego i łyżeczką cukru pudru. 2 ciasteczka Digestive rozdrabniamy na okruszki. W szklance układamy na przemian okruszki ciastka, jogurt - ja zrobiłam dwie takie warstwy, udekorowałam borówkami i wiórkami kokosowymi. Z tych proporcji wyszły dwa desery.
Kolacja (ok. 200 kcal): 2 kromki pieczywa lnianego z dodatkiem komosy ryżowej, posmarowane cienko masłem, jedna kromka z połową ugotowanego jajka na twardo, druga z plasterkiem wędliny, domowej roboty, dwa plasterki pomidora, szczypiorek, sól, pieprz.
Dzisiejszy trening: 3 serie po 10 przysiadów, 3 serie po 10 brzuszków, 3 serie po 10 na każdą stronę - wymachy prostą nogą, w pozycji klęk podparty - obrazek poniżej.
Dodatki: W międzyczasie wypiłam pewnie ok litra wody niegazowanej i jedną dużą kawę z odrobiną mleka i 1/3 łyżeczki miodu.
Podsumowanie: Kalorie mniej więcej się zgadzają, ale fakt jest taki, że ciągle odczuwam dzisiaj głód. Mam nadzieję, że szybko się przestawię z powrotem na ten tryb odżywania. Na razie spokojnie, to dopiero 3 dzień. Poza tym, sobotni trening był dość luźny, chodziło głównie o to, żeby jednak trochę się spocić. Bez ciśnienia dzisiaj.
Walczymy, walczymy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz