Jakiś czas temu pisałam Wam, że wracam do
zdrowszego odżywiania się i treningów. Dziś kilka szczegółów.
To co uważam za najważniejsze to regularność,
duża ilość ruchu i czas który musimy poświęcić aby przygotować sobie posiłki,
które będą odpowiednie do naszego planu. Tylko wtedy opanujemy pokusę w postaci
słodkich lub słonych przekąsek, które niestety często skutecznie rujnują nasze
plany ;)
Ważne jest abyśmy nie ważyli się
obsesyjnie i nie sprawdzali codziennie czy już udało nam się zgubić kilogramy.
Po pierwsze tylko nas to zdenerwuje po drugie dużo bardziej miarodajne jest
mierzenie swojego sukcesu w zgubionych centymetrach! Sama to przeszłam w
zeszłym roku i wiem, że waga spadała bardzo powoli ale jakie było moje
zaskoczenie kiedy bez problemu zmieściłam się w krótkie spodenki sprzed kilku
sezonów!
Podstawowe założenia mojego planu
odżywiania to odpowiednia liczba kalorii oraz zastąpienie części produktów
innymi. Jest chodzi o kalorie, mam tu ogromną pomoc ze strony mojej
siostrzenicy, która szkoli się na dietetyka i ćwiczy na mnie swoją wiedzę.
Dzięki temu utworzyła mi podstawowy plan na cały tydzień (złożony z tego co
jadam normalnie, taki był warunek) o liczbie kalorii odpowiedniej do mojej
wagi, wagi którą chcę osiągnąć oraz ilości wysiłku fizycznego. Do celu jaki
chce osiągnąć potrzebuje 1500-1600 kalorii dziennie i optymalnie 4-5 dni
treningowych. W zeszłym roku ta metoda zadziałała tak więc i teraz będę się jej
trzymać. Nie było łatwo, nie obyło się bez potu i łez ale efekt był więcej niż
zadowalający. Teraz nadszedł czas na ciąg dalszy! Jeśli chcecie skorzystać z
mojego planu poniżej kilka wskazówek.
Produkty, które zastępuje innymi:
- chleb żytni lub razowy zamiast białego
pieczywa,
- olej kokosowy (post) zamiast masła oraz oleju do
smażenia (w niektórych przypadkach),
- słodkie przekąski zastępuje orzechami
(nie więcej jak 10-15 dziennie),
- majonez zastępuje jogurtem naturalnym,
lub dodaję go dla smaku w niewielkiej ilości,
- kilka razy w tygodniu pozwalam sobie na
kawałek gorzkiej czekolady (zawierająca powyżej 70% kakao), ponieważ jest
zdrowa, opóźnia starzenie i poprawia nastrój.
Dodatkowo ograniczam ilość kawy, do jednej
dużej w ciągu dnia. Jeśli chodzi o pozostałe napoje, nie mam z tym większego
problemu. Od dawna nie pije napojów słodzonych. Zamiast tego pije wodę nie
gazowaną, samą lub z dodatkami (pomarańcza, mięta, ogórek, grejpfrut,
truskawki) oraz zioła (rumianek, miętę, melisę, pokrzywę). Na winko pozwalam
sobie tylko w weekendy. Jeśli chodzi o makarony, to ich nie zastępuje. Jem
białe, bo tylko takie lubię i nie zamierzam z nich rezygnować, natomiast
zmniejszam zjadane porcję oraz częstotliwość. Jem więcej warzyw zarówno
surowych jak i gotowanych. Ograniczam również ilość sera żółtego oraz
parmezanu, mleka i innego tłustego nabiału. Ale pamiętajcie - nie ma sensu jeść
serów chudych lub pić mleka 0%, bo wtedy one nie mają nic wspólnego ze
zdrowym produktem, który powinien nam dostarczyć odpowiednią ilość wartości
odżywczych. Lepiej zjeść mniejsza ilość sera półtłustego i wypić trochę mleka
półtłustego (np. do kawy) - będzie i smacznie i zdrowiej.
Mój jadłospis składa się z 4 posiłków, 1
przekąski, 1 kawy oraz wody i ziół.
Dzień zaczynam od oczyszczającego napoju z
cytryną i imbirem, o czym pisałam w poprzednim poście (post). Następnie jem coś co normalnie
nazwalibyśmy przekąską - wiem brzmi to dziwnie, ale ponieważ nie jem
śniadania zanim wyjdę do pracy to właśnie przekąską rozbudzam swój organizm i
metabolizm do życia. W pracy zjadam śniadanie (400-480 kcal), drugie
śniadanie (240-320 kcal) oraz lunch (160-240 kcal). Obiad jem wieczorem
(480-560 kcal), w domu. Przepisów mam sporo więc jadłospis nie jest monotonny,
ale jest w nim kilka stałych punktów.
Kolejną sprawą są treningi: 2-3 razy
siłownia, 2 razy ćwiczenia w domu (albo z Mel B - moje ulubione, albo z Ewą
Chodakowską). Więcej o treningach opowiem Wam w kolejnym poście.
Jeśli podoba Wam się mój sposób na powrót
do formy i chcecie ze mną podjąć wyzwanie, już wkrótce pomysły na posiłki,
które są zdrowe, smaczne i mieszczą się w określonych powyżej kaloriach. Jeśli
tylko macie ochotę - korzystajcie! Wiem jak trudno jest czasem ułożyć taki
plan.
I pamiętajcie - każdemu może się
zdarzyć "cheat day" i nie ma co się tym przejmować tylko się nie
poddawać i dalej dążyć do wyznaczonego celu.
Ja już zaczęłam swoją walkę a Wy?:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz